to parafraza powtarzanego często przez Billa Clintona powiedzenia. Miał nawet zrobioną tabliczkę z napisem „Gospodarka, durniu” wiszącą przez cały czas prezydentury w jego gabinecie.
A więc: „testy, durniu”, następnie śledzenie kontaktów, monitorowanie zagrożeń, izolowanie, kwarantannowanie i leczenie – podstawowe zasady zwalczania wszystkich pandemii znane od co najmniej dziesiątek, jeżeli nie setek.
Na wykresie poniżej widzimy zaznaczone na fioletowo – ilość wykonanych testów i przetestowanych osób, a na czerwono – ilość zakażeń. Ilość zakażeń, dla lepszego zobrazowania została pokazana na tym wykresie z 4-krotnym zwiększeniem. Popatrzmy, jak układają się relacje testów i nowych przypadków.
I tak:
- 29 września: nowe przypadki – 1 235, ilość testów – 45 534, 37 x więcej testów jak nowych przypadków
- 15 października: nowe przypadki – 2 771, ilość testów – 44 889, 16 x więcej testów jak nowych przypadków
- 22 października: nowe przypadki – 5 706, ilość testów – 49 537, 9 x więcej testów jak nowych przypadków
- 28 października: nowe przypadki – 8 378, ilość testów – 58 849, 7 x więcej testów jak nowych przypadków
- 5 listopada: nowe przypadki – 15 904, ilość testów – 78 683, 5 x więcej testów jak nowych przypadków
- 10 listopada: nowe przypadki – 18 550, ilość testów – 84 377, 4,5 x więcej testów jak nowych przypadków
- 18 listopada: nowe przypadki – 24 882, ilość testów – 99 507, 4 x więcej testów jak nowych przypadków
- 25 listopada: nowe przypadki – 28 128, ilość testów – 110 915, 4 x więcej testów jak nowych przypadków.
I podsumowując, duża część nowych przypadków nie jest zdiagnozowana. Którędy uciekają? A no właśnie z powodu proporcjonalnie małej ilości testów wykonanych w stosunku do ilości nowych przypadków.
Komentarze obsługiwane przez CComment