ZBYSZEK PRĘGOWSKI I JEGO BLOG
Wolnym być - mimo wszystko
Robi się późno. Czas ruszać w drogę.
Cham
W foyer „Areny Atlas” w czasie trwania „Igrzysk Wolności” przy sąsiednim stoliku zobaczyłem starszą panią. Nie potrafiłem od Niej oczu oderwać. Miała to coś, czego dzisiaj się niespotyka.Pędzimy przez życie nie zważając na to, co być może równie ważne. Pani coraz bardziej mnie intrygowała. W pewnym momencie przepraszając siedzących ze mną przy stoliku podszedłem i poprosiłem Panią, aby pozwoliła się sfotografować. Takie pani na mnie robi wrażenie, że muszę mieć jej zdjęcie - powiedziałem.
Pani popatrzyła na mnie, być może nawet ze zdziwieniem i spytała – Jaka jest pana godność? Tak – godność. Nie nazwisko, nie jak się pan nazywa, a godność. Wmurowało mnie, bo biegnąc przez życie zapomniałem. Zapomniałem, że są zasady. Przeprosiłem i wymamrotałem – Zbigniew Pręgowski. Pani popatrzyła na mnie dokładnie … odczekała właściwą chwilę i powiedziała – gdzieś słyszałam to nazwisko. Nazwisko słyszałam - powiedziała, nie godność. I to jest jedna z tych spraw o których zapomnieliśmy. Co z tego, że Pani dr Krystyna Pawłowicz ma nazwisko? Co z tego, że ludzie pracujący w Ministerstwie Sprawiedliwości mają tam swoje nazwiska? Co z tego, że sam minister Ziobro ma swoje nazwisko. Co z tego? Co z tego, że wielu kłamstwem potrafi się posługiwać tak, jak inni prawdą. Co z tego, że knują, oszukują, kłamią, manipulują … nazwiska mają … a co z resztą? A co z godnością?
Całując Panią w dłoń, usłyszałem Jej nazwisko, ale taki byłem wtedy malutki, że było mi wszystko jedno, co słyszę. Byle szybciej. Byle było już po problemie.
Następnie Pani powiedziała – proszę. Sfotografowałem. Komórką, bo aparat zostawiłem w samochodzie. Podziękowałem i wróciłem do swojego stolika.
Tu, przy moim już stoliku, na swoim terenie, poczułem się już pewniej i opowiedziałem co mi się przed chwilą zdarzyło. Wtedy posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska powiedziała, co tym razem już do mnie dotarło. To jest pani profesorowa Wera Modzelewska. I opowiedziała o Pani Werze. Resztę sobie doczytałem.
Na zakończenie dodam, że kiedy byłem już na parkingu, aby pojechać do hotelu, znowu Ją spotkałem. Pozwoliła się nawet odwieźć do domu. Wymieniliśmy się telefonami i adresami.
Dla mnie to ogromny zaszczyt. Dziękuję.
Zbigniew Pręgowski
15.09.2019 r.
Komentarze obsługiwane przez CComment