ZBYSZEK PRĘGOWSKI I JEGO BLOG
Wolnym być - mimo wszystko
Robi się późno. Czas ruszać w drogę.

ZBYSZEK PRĘGOWSKI I JEGO BLOG
Wolnym być - mimo wszystko
Robi się późno. Czas ruszać w drogę.
Tekst ten dedykuję nadwornemu rodzinnemu
detektywowi – Krystianowi. Bo jeżeli nie on, …
Richard Johnston z Daly City w Kalifornii uwielbiał swojego Dodge’a z 1928 roku. Czyścił, mył i woskował go zawsze, kiedy tylko miał wolną chwilę. Tak też było tej niedzieli – 17 sierpnia 1942 roku. Kończył właśnie woskować swój, o pięknym czarnym kolorze samochód, kiedy usłyszał krzyk żony – uciekaj, chcą cię porwać. Oderwał wzrok od lakieru samochodu i kątem oka zobaczył jakiś cień. Spojrzał, i tuż nad głową zobaczył coś wielkiego. Uciekł do domu. W ostatniej chwili. Uciekał mocno schylony. Była godzina 11:50.
Potem, ze schodów domu w którym mieszkał zobaczył, że na środku jego ulicy wylądował sterowiec. Może nawet na jego samochodzie. Ze schodów nie widział samochodu. Szkoda – pomyślał, był taki piękny, amerykański. A sterowiec wylądował z odwróconą gondolą opartą o słup telefoniczny z silnikami skierowanymi w kierunku ziemi. Podziurawiona, sflaczała poduszka powietrzna opadła żałośnie przykrywając część ulicy i jego Dodge‘a.
Atak na Pearl Harbor z grudnia 1941 roku uświadomił amerykanom, że nie mają wystarczająco nowoczesnego sprzętu: samolotów i okrętów, aby chronić 200 tys. kilometrów swojego wybrzeża. Sięgnięto więc po rozwiązania z czasów I wojny światowej – sterowce. Pomysł okazał się skuteczny, a także nie wymagający wysokich kosztów. Wyposażono armię w liczne balony, różnych klas pozyskiwane także na potrzeby tej wojny z biznesu. Duży wkład w wyposażenie armii w sterowce miała firma „Goodyear”. Takim sterowcem był L-8, o którym to, ta rozprawka.
Tego dnia – 16 sierpnia 1942 roku, w niedzielę L-8 wystartował do rutynowego lotu patrolowego. Lot otrzymał numer 101. Zadanie załogi polegało na zlokalizowaniu i zatopienie japońskich okrętów podwodnych u wybrzeży San Francisco. Chodziło tu prawdopodobnie o podwodne japońskie krążowniki „I-17”. Na pokładzie mieli dwie 325-funtowe (147,4 kg) bomby głębinowe, karabin maszynowy kalibru 0,30[1] oraz 300 sztuk amunicji do niego. Załoga: por. Ernest Cody i chor. Carles Adams.
Zobacz trasę L-8 oraz inne zdjecia https://pregowski.pl/photo/12-photo/47-wyladowal-na-ulicy
Porucznika Ernesta Cody dowódca uważał za najzdolniejszego oficera w jednostce. Był on absolwentem Annapolis z 1938 roku. Cody miał 27 lat, ale wyglądał młodziej co było jego kompleksem. Zapuścił więc wąsy, aby go nieco postarzały i dodawały powagi. Był małomówny, ale nigdy nie tracił głowy w trudnych sytuacjach i potrafił sprawnie pracować pod presją – bardzo to doceniali dowódcy. Tego dnia, podobnie jak w dniach poprzednich został dowódcą balonu L-8, a lot który miał się odbyć otrzymał nr 101.
Drugim członkiem dwuosobowej załogi był 35-latek - chorąży Charles Adams. Miał także doskonałe opinie przełożonych. Zasłynął z tego, że 6.05.1937 roku ratował z katastrofy pasażerów niemieckiego „Hindenburg”, za co został odznaczony przez rząd niemiecki. Adams tym sterowcem leciał pierwszy raz. Wcześniej latał mniejszymi.
Początkowo załoga miała być 3-osobowa. Trzecim członkiem załogi miał być mechanik lotniczy – Riley Hill, ale z niewyjaśnionych przyczyn albo nie został zabrany, albo odmówił lotu. Ten drugi wariant jest mniej prawdopodobny. Po wszystkim Hill tłumaczył, że go nie zabrano, bo była tego dnia duża wilgotność powietrza i nadmiar bagażu mógł spowodować niebezpieczeństwo. „Więc wysiadłem, zamknąłem drzwi, a oni odlecieli” – powie później.
I tu zaczyna nam się pierwsza zagadka. Zgodnie z danymi technicznymi sterowce klasy „L” miały dwuosobową załogę. Dlaczego wszystkie źródła podają, że załoga miała być trzyosobowa? Nie wydaje mi się, aby przełożeni wyrazili zgodę na liczniejszą, niż to wynikało z danych technicznych załogę.
Nie wydaje mi się także prawdą wyjaśnienie „bo tego dnia była duża wilgotność powietrza i nadmiar bagażu mógł spowodować niebezpieczeństwo”. Ładowność sterowca, zgodnie z danymi technicznymi to 2.540 funtów (1.152 kg). Natomiast waga całego wyposażenia: bomby, karabin, amunicja, 3-osoby załogi (!) i 20% dodatkowo ważyłoby ok. 744 kg, co stanowi niecałe 65% wagi maksymalnego udźwigu.
Rozpoczęło się żmudne dochodzenie, które ustaliło z całą pewnością, że sterowiec jest w doskonałym stanie poza:
Oczywiście, w takich sytuacjach pojawiają się teorie. Nie inaczej jest w tym przypadku. Co zwolennicy spiskowych teorii sugerują?
Otto Gross z New Jersey przez wiele lat badał ten przypadek. Przeczytał wszystkie zebrane w śledztwie dokumenty i doszedł do wniosku, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zaginięcia dwóch członków załogi było ich wypadniecie w czasie badania plamy oleju. Niestety teoria ta ma zbyt wiele wątpliwości. Po pierwsze – kto zrzucił ze sterowca balast? Po drugie – w jaki sposób sterowiec zawrócił i poleciał kursem na most Golden Gate? Po trzecie - jak to możliwe, że na tak często uczęszczanych wodach (samoloty, kutry, statki, okręty, łodzie) nikt nie zauważy ani ludzi, ani ich ciał?
A L-8? Sterowiec został naprawiony i do końca II wojny świtowej dalej wykonywał swoje zadanie. Po wojnie został zwrócony firmie Goodyear Corporation, dostał nową nazwę – America”, latał nad miastami i unosił się nad meczami piłkarskimi. Starsi obywatele tego świata mogą go jeszcze pamiętać. W 1982 roku został ostatecznie wycofany.
Co w tej historii jest prawdą? Prawdą jest to, że najprawdopodobniej nigdy nie dowiemy się co stało się z Cody’m i Adamsem. Jest mało prawdopodobne, aby ich ciała kiedykolwiek zostały odnalezione. Historia L-8 zawiera wszystkie elementy wiecznej tajemnicy. A tych dwóch fajnych facetów jak nie było, tak i nie ma.
Zbigniew Pręgowski
marzec 2021
Źródła:
[1] Kaliber 0,30 (cala) jest odpowiednikiem 7,62 mm – niestety nie mam na ten temat pełnej wiedzy.
[2] Z dokumentów dochodzeniowych – „Był tam pływak, człowiek imieniem Mr. Capulvea, który stał gotowy do wejścia do wody, kiedy nagle zobaczył ogromną szarą masę wychodzącą właśnie z mgły prosto na niego. Pamiętaj, że ta rzecz ma 47 stóp szerokości i nie znajdowała się zbyt wysoko nad wodą. I patrzył, jak wchodzi. Przeciągnął brzuchem po piasku na brzegu wody, a potem uderzył w mały pagórek. Odbiła się w powietrzu, a następnie przesunęła się nieco w górę kanionu, a następnie uderzyła dość mocno w bok kanionu. To strąciło coś, co okazało się ładunkiem głębinowym ”.
[3] Z zeznania 16-letniego wtedy Bunny Gillespie‘go - „Byłem w drodze do domu ze szkółki niedzielnej i kiedy zobaczyłem tę wielką szarą rzecz nadchodzącą przez niebo, byłem bardzo zaskoczony, podobnie jak wielu innych ludzi, ponieważ takie rzeczy nie zdarzają się w Daly City.”
Komentarze obsługiwane przez CComment