ZBYSZEK PRĘGOWSKI I JEGO BLOG
Wolnym być - mimo wszystko
Robi się późno. Czas ruszać w drogę.

Image

U PSYCHOTERAPEUTY

Przyszła jesień i w obawie przed deprechą poleciałem do psychoterapeuty. Tak profilaktycznie – pomyślałem, bo dbam o moje zdrowie. I nigdy nie wiadomo. Wchodząc do jego gabinetu powiedziałem – dzień dobry, a potem zaraz dodałem, że Krajem pandemia, a nie rząd rządzi, że protest medyków, że jesień, że lato minęło, że to z 2021 już nigdy nie wróci i że z tego wszystkiego depresji dostać mogę i że chciałbym, aby pan doktor … tak zapobiegawczo ...

Popatrzył na mnie przenikliwie, pokiwał ze zrozumieniem głową, otworzył jakiś zeszyt, walnął mysz prawym wskazującym, następnie kilka razy, już delikatnie, uderzył palcami w klawiaturę, a potem rozmowa wartko nam się potoczyła.

Doktor - jaką metodą chciałby pan, abym pana potraktował? Psychotoniczną czy może behawioralną? A może w nurcie Gestalt? A może „method of deep faith”? Czy może metodą Yogi? Albo freudowską?

Ja – poproszę behawioralną.
Dr – dlaczego?
Ja – bo to słowo już gdzieś słyszałem. A pan, panie doktorze, którą by wybrał?
Dr – oooo, dobrze, że mi pan przypomniał.
Ja – o czym?
Dr – o tym, że ja, w przeciwieństwie do pana, depresje już mam. Potworną mam depresję.
Ja – a czym spowodowaną? Jest pan to w stanie określić, panie doktorze? - spytałem z nieukrywaną troską.
Dr – tak. Przyszła jesień, odeszło lato, ale i odszedł mój kolega. Młodszy był.
Ja – a na pogrzebie pan był, doktorze?
Dr – Niestety nie.
Ja – powinien pan, doktorze chodzić na pogrzeby innych ludzi.
Dr – tak, ale czy to by mnie wyleczyło z depresji?
Ja – nie, ale jak pan nie będzie chodził na pogrzeby innych ludzi, wtedy oni nie przyjdą na pana, doktorze, pogrzeb.
Dr – no tak, byłoby mi smutno, tak samotnie na moim pogrzebie.
Ja – i depresja by się panu nasiliła.
Dr – właśnie
Ja – a co poza tym? Jakieś inne objawy?
Dr – jak wyjdę z domu to tak bym szedł, szedł, szedł … i nie wiem dokąd.
Ja – niedobrze panie doktorze.
Dr – dlaczego?
J – musi pan wiedzieć doktorze dokąd pan idzie, bo w przeciwnym razie może pan nie dotrzeć tam, gdzie się panu wydawało, że pan idzie.
Dr – to ze mną gorzej niż myślałem.
Ja – panie doktorze – powiedziałem odważnie, zastosujemy jesienną terapię minionego lata. Powinna panu pomóc.
Dr - przenikliwie na mnie popatrzył i z nadzieją w głosie spytał - pomoże?
Ja – nie spróbujemy, nie dowiemy się.
Dr – wobec tego … bardzo proszę.
Ja – panie doktorze, za chwilę wyjdę z pana gabinetu. Na wszelki wypadek zostawiam panu na biurku moją wizytówkę. Gdyby moja autorska metoda panu nie pomogła, proszę zadzwonić. Jak pomoże też proszę dzwonić. A po moim wyjściu proszę kliknąć ten link

https://pregowski.pl/photo/12-photo/79-kolory-minionego-lata

450Znajdzie pan tam fantastyczną jesienną terapię minionego lata. Do usłyszenia. Zamykając już drzwi usłyszałem pełne nadziej – i do zobaczenia.

Następnego dnia, jakoś tak … dwie i pół minuty po szóstej telefon. Odbieram i słyszę głos doktora - serdecznie dziękuję, panie kolego. Zastosowałem pana kolegi autorską terapię „minionego lata” siedem razy. Wyzdrowiałem. Czuję się doskonale, jak młody Bóg. Nie mam już depresji. Jestem zdrowy. Jestem szczęśliwy. Na jakie konto mam wysłać siedem honorariów? Podałem numer konta.

A Ty? – zadzwoń, też Ci podam numer konta. Mojego konta.